piątek, 15 kwietnia 2016

Noce w Rodanthe

W miłości nigdy nie jest za późno na drugą szansę.

Postanowiłam sobie,że wybiorę się w końcu do swojej nowej szkolnej biblioteki i zaopatrzę się w jakieś ciekawe lektury.Gdy już się tam znalazłam,mój wzrok natychmiast padł na zbiór powieści Nicholasa Sparksa.Pamiętam,że po przeczytaniu ''Jesiennej Miłości'' tego właśnie autora obiecałam sobie,że w niedalekiej przyszłości zapoznam się z inną jego twórczością.Był to dla mnie znak,że właśnie nadszedł czas na spełnienie tej obietnicy.Ze wszystkich dostępnych książek wybrałam tę,która miała najmniej stron,a nazywa się ona ''Noce w Rodanthe''.Ten tytuł obił mi się już kiedyś o uszy,jednak nie wiedziałam dokładnie,co i jak.Dlatego też podeszłam do niej na luzie i nie liczyłam na nic więcej oprócz paru mile spędzonych wieczorów,co myślę,że się tej powieści udało.

Książka jest połączeniem dwóch gatunków takich jak powieść obyczajowa i romans,co jest chyba charakterystycznym zagraniem ze strony autora.Poruszane są w niej tematy,które określiłabym jako życiowe i często przez nas rozmyślane.Bez skrępowania opowiada on o kwestiach,które zazwyczaj trzymamy dla siebie i nie chcemy ich wyznawać nawet najbliższym członkom rodziny.Bohaterowie powieści będą musieli zmierzyć się z różnymi przeciwnościami losu,które nie pozwalają im zaznać szczęścia.Wraz z rozwojem wydarzeń odkryją,kim tak naprawdę są oraz jakie były ich najskrytsze pragnienia.

Najważniejszymi postaciami na kartach tej powieści są Adrienne i Paul,dwójka dojrzałych już ludzi,którzy są po wielu nieprzyjemnych przejściach i wciąż mają w sobie nadzieję na zmianę tego wszystkiego.Bohaterowie się bardzo sympatycznymi i pełnymi ciepła osobami,na co z pewnością ma wpływ ich wiek oraz wieloletnie doświadczenie.Autor prowadzi narrację w sposób naprzemienny,co oznacza,że raz o mających właśnie miejsce wydarzeniach opowiada narrator z perspektywy Adrienne,natomiast innym razem z perspektywy Paula.I tak na zmianę.Są oni niezwykle pozytywnymi postaciami,aż do tego stopnia,że nie sposób jest znaleźć w ich charakterze rzecz,która mogłaby się nam nie spodobać.

Ciężko jest mówić o rozgrywającej się akcji,gdyż takowej ta pozycja zwyczajnie nie posiada.Cała historia została przedstawiona w formie wspomnień Adrienne,z których dowiadujemy się trochę o pewnym istotnym wydarzeniu,zmieniającym życie bohaterki na zawsze.Częstym zjawiskiem są rozmyślania postaci nad ciążącymi na nich problemami,z którymi to ciężko jest im poradzić sobie w pojedynkę.Autor skupia się na uczuciach wszystkich osób,podkreślając przy tym charakter danego bohatera.Opowiadana historia toczy się powoli i miarowo,konsekwentnie zmierzając do rozwiązania.

Książkę strasznie szybko i lekko się czyta,co dla mnie osobiście jest jej zaletą,ponieważ nie bardzo mam teraz czas na dłuższe książkowe przygody.Język też jest w porządku,chociaż w moim odczuciu autor posługuje się zbyt prostymi zdaniami i mógłby to bardziej urozmaicić oraz rozbudować,aby przyjemność z lektury była jeszcze większa.Ogólnie to ta książka nie ma jakichś znaczących wad,które odpychałyby od siebie czytelnika.Mogę jej jedynie zarzucić,że nie wyróżnia się spośród innych powieści ze swojego gatunku.Mimo,że mile się spędza przy niej czas,to dość szybko idzie się o niej zapomnieć.

Kiedy śpię, śnię o Tobie, a gdy się budzę, pragnę tulić Cię w ramionach. Nasza rozłąka sprawiła, że jeszcze bardziej upewniłem się, iż chcę spędzać noce i dnie u Twego boku.

wtorek, 5 kwietnia 2016

Scarlett

Moje życie jest w moich rękach. Dziś, swoimi wyborami, zapisuję swoją przyszłość.


Książka, którą wygrałam w konkursie od pierwszego wejrzenia zaintrygowała mnie okładką i skojarzeniem ze znaną powszechnie sagą „Zmierzch”.

Barbara Baraldi, pisząca również pod pseudonimem Luna Lanzoni, to znana włoska pisarka. W swojej ojczyźnie uważana jest za jedną z najważniejszych autorek gatunku powieści gotyckiej. Sama pisarka jest dość specyficzną osobowością. Oprócz pisania książek, kolekcjonuje gotyckie lalki oraz tworzy amulety pod konkretne fazy księżyca. „Scarlett” to pierwsza powieść Barbary Baraldi wydana w Polsce.

Tytułowa Scarlett to szesnastolatka, która wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego, przeprowadza się do Sienny, zostawiając za sobą przyjaciół i raczkującą pierwszą miłość. Nie jest zadowolona ze zmian w swoim życiu, które nastały niezależnie od niej. Do tego coraz mniej rozumiejący się rodzice nie wpływają pozytywnie na jej stosunek do obecnej sytuacji. Bohaterka w nowej szkole poznaje przyjaciół – Umberta, Caterinę i wegetariankę Genzianę. Oprócz nich ukojenie znajduje w szkolnej bibliotece, którą zawiaduje nieprzeciętny bibliotekarz Edoardo. Bardzo szybko stają się sobie bliscy, głównie dzięki pasji do książek.

Scarlett, podczas koncertu znanego zespołu Dead Stones, którego członkami są uczniowie szkoły, poznaje tajemniczego i zarazem przystojnego basistę Mikaela. Tak zaczyna rodzić się uczucie pierwszej miłości między nimi. Ale żeby nie było tak słodko. Popełniona zostaje niezrozumiała zbrodnia. W tajemniczych okolicznościach zabity zostaje Edoardo. Scarlett poprzysięga znaleźć mordercę przyjaciela. Nie zdaje sobie jednak sprawy kim tak naprawdę jest Mikael i jaką wagę ma cała sprawa dla ludzkości.

Powieść ta jest typową z gatunku romans paranormalny, tak popularny w ostatnim czasie dzięki sadze Stephanie Meyer. Na pewno podobało mi się w niej przedstawienie klimatu włoskiego miasta oraz miłość głównej bohaterki do książek. I na szczęście nie występowały w niej wampiry, lecz postacie trochę z innego świata, dość oryginalne.

Jest to typowa powieść młodzieżowa i dla nastolatek lubiących sagę „Zmierzch”, będzie idealną lekturą, gdyż książki te mają ze sobą wiele wspólnego. Krótkie rozdziały i pierwszoosobowa narracja, to dosyć dobry zabieg warsztatowy. Samo wydanie książki jest na piątkę, przyciągająca uwagę okładka, idealna czcionka dla oczu oraz dobrej jakości papier.

„Scarlett” nie zaskoczyła mnie niczym nowym. Kontynuacji powieści pt.: "Scarlett. Pocałunek demona" może ją przeczytam kiedyś. Polecam jedynie dla osób zaczytujących się w romansach paranormalnych. Pozostałym czytelnikom ta książka nic nowego nie wniesie.

niedziela, 3 kwietnia 2016

Before. Chroń mnie przed tym czego pragnę

Chcę, żeby była szczęśliwa, spędzając ze mną czas. Chcę, żeby pragnęła mnie w ten sam nieodparty sposób, w który ja pragnę jej.

Co naprawdę skrywa dusza Hardina?

Seria After zyskała rzeszę fanów na całym świcie, w tym również w Polsce. Twórczość Anny Todd wywołuje naprawdę skrajne emocje, przez co opinie o książkach są podzielane – od bardzo pozytywnych, po bardzo negatywne. Osobiście jestem oczarowana serią After, historią Hessy, ich wzlotów i upadków, ich szczęściem i gniewem. „Before. Chroń mnie przed tym, czego pragnę” to kolejna huśtawka emocjonalna, która przedstawia historię Hardina i Tessy z punktu widzenia tego buntowniczego chłopaka.

Fabuła książki skupia się głownie na znajomości Hardina i Tessy. Jak wiemy książka „After. Płomień pod moją skórą” napisana została z punktu widzenia Tessy. Dopiero w kolejnych częściach autorka pozwoliła sobie na narrację naprzemienną. Natomiast w „Before” poznajemy myśli, emocje i tajemnice Hardina z czasu „After. Płomień pod moją skórą”. Co myślał sobie chłopak kiedy pierwszy raz zobaczył Tessę? Co kierowało nim, gdy zgadzał się na ten okropny Zakład? Jak rozwijała się jego miłość do Tessy? Dlaczego tak bardzo zamknął się przed światem? Tego wszystkiego dowiecie się z „Before”, dlatego jako takiego streszczenia fabuły nie będę tworzyć.

Chcę, żeby była szczęśliwa, spędzając ze mną czas. Chcę, żeby pragnęła mnie w ten sam nieodparty sposób, w który ja pragnę jej.

Zanim zaczęłam czytać „Before” trzymałam książkę przed sobą i wpatrywałam się w okładkę. Domyślałam się, co mnie czeka na tych niespełna czterystu stronach. Wiedziałam, że będzie to największy emocjonalny Armagedon w moim książkowym życiu. I nie myliłam się. „Before” to burza z piorunami, wędrówka przez emocjonalny sztorm, to przejażdżka najniebezpieczniejsza kolejką górską. Autorka po raz kolejny bawi się uczuciami czytelnika, wywołuje płacz i złość. Momentami mamy ochotę krzyczeć, momentami płakać. Mimo to, że wiemy jak potoczą się losy głównych bohaterów, na nowo udaje nam się przeżywać to samo, co owładnęło nami podczas czytania „After. Płomień pod moją skórą”. „Before” czytamy jednym tchem, nie zwracając uwagi na upływający czas, całkowicie odrywając się od rzeczywistości.

Książka podzielona jest na 3 części: Przed, Podczas, Po. W pierwszej części mamy okazję nieco bardziej poznać postacie drugoplanowe, które nieco namieszały w całej serii, np. Molly czy Steph. Przez poznanie ich przeszłości bardziej przybliżamy się do tych osób, rozumiemy ich dalsze postępowanie. Przybliżona została też postać Natalie i jej początek znajomości z Hardinem. Wiemy już, jak zachowywał się wtedy Hardin i co nim kierowało. Część „Podczas” to moment od pierwszego spotkania Hardina z Tessą, aż do wygrania przez niego Zakładu. Wszystko pisane jest z punktu widzenia Hardina. Część „Po” była dla mnie zaskoczeniem. Dowiadujemy się nieznanych nam dotąd faktów z życia Hessy, ale autorka również przybliża nam losy m.in. Zeda, Landona czy Christiana. Co do tego ostatniego autorka zaskoczyła nas wątkiem z jego przeszłości, gdy był zakochany w żonie swojego najlepszego przyjaciela.

Przeciągnąłem Tess i siebie przez piekło, ale udało się – po wszystkim stworzyliśmy sobie naszą własną wersję nieba.

Czytając „Before” zaczynamy rozumieć postępowanie Hardina w „After. Płomień pod moją skórą”. Zachowanie to było dziwne, czasami niewytłumaczalne, irytujące, bezczelne i wredne. Teraz mamy możliwość wglądu do umysłu Hardina i poznanie jego demonów oraz skrywanych tajemnic. Ten chłopak naprawdę nie miał lekko w życiu – paprane dzieciństwo, ojciec alkoholik, złe towarzystwo, ciągła agresja. Nie miał się na kim wzorować, uciekał przed światem. Poznanie Tessy sprawiło, że zaczął patrzeć na świat i na siebie z innej perspektywy. Zaczął dostrzegać to, co było dla niego wcześniej niezauważalne i przed czym tak bardzo uciekał. Zaczął dostrzegać uczucia, czuć je i dzielić się nimi.

„Before” to książka bardzo dobrze skonstruowana. Język i styl pozostają niezmienne, na wysokim poziomie. Autorka pisze z lekkością i swobodą, co czuć na każdej stronie. Anna Todd uzależnia i każda jej książka staje się lepsza od poprzedniej. Sama fabuła „Before” może nie będzie zaskoczeniem dla fanów serii After. Każdy, kto przeczytał cztery poprzednie tomy zna zakończenie historii Hessy, a także początek jej znajomości. Jednak „Before” hipnotyzuje. To książka, która porusza serce i sprawia, że emocje związane z burzliwym związkiem Hardina i Tessy odradzają się na nowo.

Szczerze polecam „Before” i całą serię After każdemu czytelnikowi. To nie kolejna oklepana powieść new adult, jakich ostatnio jest na pęczki. To historia, która wdrapuje się w nasze serce i pozostaje z nami na bardzo długo. W moim książkowym sercu historia Hessy pozostanie na zawsze, bo dzięki niej pokochałam new adult. Ten gatunek zawsze będzie wywoływał w czytelniku skrajne uczucia, a już na pewno płacz, więc musicie zaopatrzyć się w paczkę chusteczek. Hessa to historia warta każdej łzy.

Była moim spokojem, moim ogniem, moim oddechem, moim bólem i nieważne jak dużo przeszliśmy, każda sekunda była warta życia, które mamy.

piątek, 1 kwietnia 2016

After. Bez siebie nie przetrwamy

Niemożliwe jest zmienić ludzi, którzy już zdecydowali, kim są. Nie można ich wystarczająco mocno wspierać, żeby zmienić ich niskie oczekiwania w stosunku do samych siebie, i nie można ich wystarczająco mocno kochać, by stłumić nienawiść, którą do siebie czują.


To już czwarta część wzlotów i upadków Tessy i Hardina - finał, ostateczne rozegranie. Po przeczytaniu poprzednich tomów, myślałam, że nic mnie w tej książce nie zaskoczy, że idealnie przewidzę zakończenie, a całe ponad 500 stron (tylko!) będę się śmiertelnie nudzić. No bo co można jeszcze nawymyślać po trzech wcześniejszych bardzo obszernych publikacjach, gdzie nieustanna walka pomiędzy uczuciami znajdywała w końcu swą przystań?

Ależ mnie pani Todd zaskoczyła!

Nie dość, że udowodniła, że ma jeszcze o czym pisać, że wprowadzi jeszcze więcej ciekawych motywów, to okazało się, że zakończenie wcale nie będzie ot tak bardzo przewidywalne. Do samego końca siedziałam jak na szpilkach, bo nic nie było oczywiste.

A to się właśnie robi, gdy się kogoś kocha: walczy się o niego i goni się go, kiedy się wie, że nas potrzebuje. Pomaga się mu toczyć walkę z samym sobą i nigdy się go nie zostawia, nawet jeśli sam już spisał się na straty.

Hardin dowiaduje się szokującej prawdy o swojej rodzinie, na jaw wychodzą tajemnice sprzed lat. Chłopak totalnie nie umie poradzić sobie z problemami, przez co brutalnie i ostatecznie odpycha od siebie Tessę. Ogromnie zraniona dziewczyna podejmuje życiową decyzję. Nauczy się funkcjonować bez swojego mężczyzny, który oprócz rozkoszy dawał jej tylko destrukcję i toksyczną relację. Tessa zamyka za sobą wiele drzwi, by móc otworzyć kolejne; pragnie niezależności, samodzielności, wiary, że jest godna normalnego życia.

Jak można się domyśleć, Hardin, po stracie dziewczyny, nie może łatwo odpuścić. Wciąż nawiedzające go demony przeszłości walczą z pragnieniem zmiany i odzyskaniem Tessy. Ten niekontrolujący siebie i swoich złych emocji młody mężczyzna zaczyna dostrzegać, że zniszczył Tessę, podporządkował ją sobie, a teraz gdy, rozumie, jaki jest tego ogrom - podejmuje walkę.

"Ból nie zna ani odrobiny litości - ból odbierze sobie należny funt ciała, co do grama. Nie zatrzyma się, dopóki nie zostanie z ciebie tylko łuszcząca się skorupa tego, kim byłeś. Oparzenie zdrady i ukłucie odrzucenia bolą, ale to nic w porównaniu z cierpieniem spowodowanym pustką".

Wiedziałam, że powieść będzie ponownie odejściem i powrotem od siebie głównych bohaterów, nie sądziłam jednak, że oboje tak niesamowicie dojrzeją; że Tessa z cichej, łagodnej laleczki zmieni się w pewną siebie, mającą swój honor i godność kobietę, nie dającą sobą w końcu pomiatać, mimo wielkości uczuć władających jej sercem. Nie mogłam uwierzyć, że Hardin, pomimo mieszkającej w nim złości, będzie umiał chcieć ją unicestwić. Byłam pod ogromnym wrażeniem tego, że do ostatniej praktycznie strony nie wiedziałam, jak potoczy się cała sytuacja i jaki będzie jej wynik. Na uwagę zasługuje też postać Landona, która również przechodzi przemianę.

Jest to zdecydowanie najlepsza część z całej czwórki.

środa, 30 marca 2016

After. Ocal mnie

Chwila, w której uświadamiasz sobie, że jesteś zdolny pokochać kogoś innego niż siebie, to chyba najważniejszy moment twojego życia.

„After” nigdy mi się nie znudzi. Im dalej tym więcej, im dalej tym lepiej, im dalej tym nie chcę przestawać czytać. Bardzo się cieszę, że poziom wzrasta wraz z tomami i autorka cały czas utrzymuje wysoko poprzeczkę. Chociaż fabuła może wydawać się nazbyt banalna, to wiem, że jest wiele miłośników „After”, których czytanie pochłania i odrywa od rzeczywistości.

Nie wiem, jak długo jeszcze zdołam utrzymać się na powierzchni, walcząc z falą przypływu, którą nazywamy związkiem.

W tej części również cały czas śledzimy relację związku Tessy i Hardina. Miłość jaka ich łączy jest miłością toksyczną. Oboje starają się zmienić, dotrzeć się, jednak nie jest to takie proste. Tessa szykuje się do wyjazdu do Seattle. Jest podekscytowana, ale też niepewna swoich uczuć w związku z tą zmianą. Pojawienie się w jej życiu ojca nie ułatwia jej tego zadania. Hardin za wszelką cenę stara się, by ta zmieniła swoje zdanie. Nie chce się przeprowadzić razem z Tessą i posuwa się do, jak to on mówi, „gównianych” rzeczy, by zatrzymać Tessę przy sobie. To co robi przekracza wszelkie granice, nawet granicę wytrzymałości Tessy, która jest na skraju zwątpienia w ich związek, w Hardina i w to, że może go zmienić. Tessa jest zmęczona i w końcu z jej ust padają słowa: „Jesteś zepsuty, Hardin, a ja nie potrafię cię naprawić.” Czy Tessa się podda i zostawi Hardina? Czy Hardin jest w stanie choć trochę się zmienić dla Tessy, dla siebie?

„After” dorasta. Z każdym nowym tomem jest bardziej wyrazisty. Nie ma już tyle wątków erotycznych, jednak cały czas książka oparta jest na nieco chorej relacji Tessa – Hardin. Każdy tom jest przepełniony emocjami, więc i w „Ocal mnie” nie może ich zabraknąć. Jednak ta część jest taka bardziej… inna? Są oczywiście pewne podobieństwa do poprzednich części, jak chociażby nieustające kłótnie Tessy i Hardina i sex na zgodę, jednak główni bohaterowie przechodzą przemiany. Stają się bardziej otwarci na nowe doświadczenia, ich kłótnie są bardziej dojrzalsze, o ile można powiedzieć, że kłótnie mogą być dojrzalsze. Hardin się zmienia i to widać, jednak nasuwa się wątpliwość, czy aby zmienia się naprawdę, czy tylko na pokaz? Zapewne w ostatniej części wszystko zostanie wyjaśnione.

Książka skrywa w sobie tajemnicę, której poznawanie niebywale intryguje, przez co chłonie się ją niewiarygodnie szybko. Mimo dużej objętości, co nie jednego może przerazić, „After. Ocal mnie” czyta się lekko niczym piórko. Autorka znowu zostawia nas z niedosytem. Końcówka nie daje wytchnienia. Jedna z tajemnic, tak długo skrywana, wychodzi na jaw. Hardin staje w bardzo trudnej sytuacji, jednak by dowiedzieć się jak z tego wybrnie, jak zareaguje na nowe wiadomości, trzeba niestety poczekać na kolejną część.

W książce zawarta jest cała masa emocji. Dla czytelników, których poruszają powieści i bardzo mocno potrafią zżyć się z bohaterami, będzie to jak zderzenie Titanica z górą lodową. Przechodzimy od skrajności w skrajność. Przeżywamy każdą emocję, każde wydarzenie, każdą kłótnię razem z bohaterami. Nie brakuje chwil wzruszenia, chwil złości i chwil z humorem. Strasznie polubiłam zabawne uwagi Hardina, żarty Tessy i niemal wyobraziłam sobie uśmiechy ich obojga.

Nie wiem, jak długo jeszcze zdołam utrzymać się na powierzchni, walcząc z falą przypływu, którą nazywamy związkiem.

poniedziałek, 28 marca 2016

After. Już nie wiem, kim bez ciebie jestem

Kocham Cię bardziej, niż ktokolwiek kogokolwiek kiedykolwiek kochał.

Pierwsza część "After. Płomień pod moją skórą" rozbiła mnie totalnie. Beczałam jak bóbr, szczególnie na końcówce powieści. Druga część już od samego początku jest bardzo emocjonalna, i tak zostaje przez ponad 700 stron. Czy warto poświęcić tyle łez dla powieści? Ja odpowiadam, że warto, bo tyle emocji nie znajdziemy nawet w dobrym wyciskaczu łez.


To, że nie potrafi cię kochać tak, jak tego chcesz, nie znaczy, że nie kocha cię ze wszystkich sił.

Tessa jest załamana i jej życie w jednej chwili zamieniło się w totalną katastrofę, legło w gruzach. To co usłyszała od swoich „przyjaciół”, to co zrobił jej Hardin, spowodowało, że jej serce rozpadło się na miliony kawałków. Jednak Tessa nie przestaje myśleć o Hardinie, a Hardin nie przestaje trzymać się z dala od Tessy.

Niestety nie mogę napisać dłuższego streszczenia fabuły, jak tylko tych kilka zdań. Po prostu nie umiem tego zrobić. Tak, nie umiem. Wiem, że to brzmi beznadziejnie, lecz czuję, że jeśli napisałabym cokolwiek więcej, to zdradziłabym za dużo. A tego nie chcę.

Po przeczytaniu pierwszej części autorka pozostawia nas wieloma pytaniami: Czy Tessa wybaczy Hardinowi? Czy zerwie znajomość ze Steph? Czy Hardin się zmieni? Czy będzie dalej oszukiwał Tessę? Czy relacja Tessy z jej matką w końcu się poprawi? I mogę wam tylko powiedzieć, że na te i inne pytania uzyskamy odpowiedź. Jednak nie unikniemy nowych pytań, które rodzą się w głowie po skończeniu After 2, np. Czy mimo mrocznej przeszłości Hardina Tessa będzie chciała z nim być? Znowu nie mogę wam napisać więcej pytań, które mam na myśli, bo zdradziłabym za dużo istotnych faktów.

Co zmieniło się w „After”, a co pozostało takie same? Zmieniła się narracja. Również mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, lecz teraz jest podzielona na dwie osoby. Są rozdziały, w których poznajemy tok myślenia i sytuacje opisywane z punktu widzenia Tessy i są rozdziały, kiedy to wszystko widzimy z punktu widzenia Hardina. To moje ulubione rozwiązanie w sprawie narracji. Dzięki temu poznajemy dokładnie uczucia, myśli i emocje głównych bohaterów, a dzięki temu bardziej możemy się z nimi utożsamić. Bez zmian pozostaje kwestia sexu. Tego w książce nie brakuje – ostrego, namiętnego i często wulgarnego sexu. Także trzeba się przygotować na kolejną dawkę wulgarnego słownictwa oraz na powtarzalność wątków, czyli sex – kłótnia, sex – kłótnia, sex – kłótnia, sex – kłótnia itp. Również jak pierwszą część, „After 2” czyta się bardzo szybko, a to za sprawą dużej ilości dialogów i krótkich rozdziałów. Książka jest nieco grubsza niż jej poprzedniczka, ale nie powinno zrażać to żadnego czytelnika. After się nie czyta, After się pochłania. Szybkość czytania tej książki jest zaskakująca.

Chociaż mamy do czynienia z tymi samymi bohaterami to wyraźnie widzimy zmiany jakie w nich zachodzą. Niektórzy są bardziej dojrzalsi, emocjonalni. Bohaterowie są wyraziści i z temperamentem. Zdarzają się jednak momenty w zachowaniu Tessy i Hardina, które mogą irytować. W obydwóch postaciach widać zmiany, lecz jednak to Tessa wydaje się bardziej niedojrzała i porywcza. Działa instynktownie, bez zastanowienia. Hardinowi też zdarzają się chwile beznadziejnego zachowania. Niestety znowu muszę odmówić wam opisania zachowań, które najbardziej mnie denerwowały w postawie i Tessy, i Hardina, bo w dużej mierze wiąże się to ze zdradzeniem fabuły, a naprawdę nikomu nie chcę odbierać przyjemności z czytania.

Książka jest totalną karuzelą emocji. Wzbudza w czytelniku to co najlepsze, i to co najgorsze. Wzruszenie, współczucie, irytację, złość. Odnajdziemy w niej wszystkie emocje. „After 2” spowodowało, że rozpadłam się na milion kawałków, po czym znowu skleiłam się w całość, żeby po raz kolejny rozpaść się emocjonalnie.

Mój ulubiony moment w książce? Każda kłótnia tych dwojga młodych ludzi jest pewnego rodzaju lekcją życia, lecz na wyróżnienie zdecydowanie zasługuje list Hardina do Tessy. Wiem, że to tylko wyimaginowany bohater, który napisał list do ukochanej. Tym samym skradł serca milionom czytelników. Jednak w prawdziwym życiu też zdarzają się tacy ludzie, odważni, którzy są w stanie zdobyć się na podobny krok.

Wydaje mi się, że opis znajdujący się na okładce książki jest nieco mylący. Odnosi się raczej do pierwszych 100 stron, niż do całej powieści. Zakończenie w „After. Już nie wiem, kim bez ciebie jestem” nie było tak drastyczne jak w pierwszej części, ale mnie podobało się bardzo. Skrywa w sobie tajemniczość i ogromną zachętę do poznania dalszych losów bohaterów. Bardzo ładnie i płynnie otwiera furtkę do kolejnej części.




Od dzisiaj już zawsze będziemy razem”...

sobota, 26 marca 2016

After. Płomień pod moją skórą

Tak bardzo różni, a jednocześnie nieskazitelnie podobni. 


"After. Płomień pod moją skórą" to historia, która może mieć swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Opisuje nie tylko młodzieńczą miłość, ale również wyzwania jakie przed nami stawia poryw młodzieńczego serca. Nowe uczucie, miłość, która wypełnia nie tylko serce, ale również duszę musi dzielić miejsce z bólem, cierpieniem i łzami. W rzeczywistości, tak jak i w książce, nic nie jest doskonałe, tak samo jak nie jest doskonała miłość.

Tessa to skromna, niewinna studentka pierwszego roku filologii angielskiej. Jest tym typem człowieka, który ma z góry już wszystko zaplanowane. Nie przewiduje spontaniczności i chaosu w swoim życiu. Gdy przeprowadza się do akademika w pierwszej chwili jest przerażona swoją współlokatorką. Tessie nie wydaje się by znalazły wspólny język, lecz po niedługim czasie dziewczyny się zaprzyjaźniają. Jednak to poznanie wytatuowanego i piekielnie przystojnego Hardina wywraca jej życie do góry nogami. Hardin wprowadza w jej życie chaos i pozwala jej poznać samą siebie z kompletnie innej strony. Strony, o której jak dotąd nie miała zielonego pojęcia. 


Historia Anny Todd to historia typu fanfiction. W oryginale imiona bohaterów, szczególnie bohaterów płci męskiej, odpowiadają imionom chłopaków z pewnego znanego zespołu. W powieści zostały one zastąpione tak podobnymi imionami, że gdy czytamy książkę możemy spokojnie wyobrazić sobie bohaterów, tak jak wyobraziła ich sobie autorka. Wybrani przez Annę Todd bohaterowie idealnie wpasowują się w całokształt powieści.


Sięgając po tę książkę miałam pewne wątpliwości. Narastały one z każda przeczytaną negatywną recenzją. Cóż, wiedziałam, że książka mi się spodoba, bo lubię czytać fanfiction i nie przeraziłam się zbytnio negatywnymi opiniami. Opinie na temat tej książki są bardzo podzielone. Niektórym w ogóle nie podoba się pomysł i jego ubarwienie, a inni są wręcz zachwyceni. Nie wszystko wszystkim musi się podobać. Dlatego ten świat jest tak zróżnicowany. 


Powieść ma zabarwienie nieco erotyczne. Zdecydowanie nie brakuje scen erotycznych. Jest ich dość dużo, ale są one do siebie bardzo podobne. Osobiście mi nie przeszkadzały, ale też nie powiedziałabym, że to wpłynęło na większego plusa. Jeżeli już autorka zdecydowała się na taką ich ilość powinna zadbać, żeby miały większą różnorodność. W końcu istnieją opinie, że „After” to taki lekki erotyk skierowany głównie do młodzieży.


W książce mamy do czynienia z toksycznym związkiem. Ciągłe kłótnie, rozstania, a potem powroty i miłe chwile. Hardin działa na Tessę jak narkotyk, totalnie pochłania jej wszystkie myśli. Sama przed sobą przyznaje, że wyzwala w niej to co najgorsze. Hardin natomiast stwierdza, że ona wyzwala w nim wszystko, co najlepsze. Jej obecność jest dla niego ucieczką od myśli, od gniewu i od agresji. Poznając się bliżej, zaczynają dostrzegać nadzieję dla wspólnej przyszłości, jednak cały czas żyją jak na karuzeli. Poruszone też zostają wątki rodzin. Jednym słowem główni bohaterowie nie mają typowych, wzorowych rodziców i poniekąd stąd wzięły się ich problemy emocjonalne.


Mimo banalności jaka wkradła się w fabułę książka mi się podobała. Wiele osób już na początku zraża sam motyw powieści. Ona – dobra, niewinna; on – buntownik, z sekretem; niezbyt dobry początek znajomości, który przeradza się w coś więcej, powinni trzymać się od siebie z daleka jednak tego nie robią – jest to dość powszechny motyw doskonały na komedię romantyczną. Objętość książki może niektórych przerażać, jednak zapewniam, że przeczytacie ją szybciej niż niektóre, o wiele cieńsze, książki. Dzięki krótkim rozdziałom, książkę czyta się bardzo szybko. Gwarancją szybkiego czytania jest również prosty, luźny język i płynność akcji.


Mimo braku oryginalność głównego wątku autorka zasługuje na uwagę i pochwałę. Sprytnie łączy poszczególne wątki i nadaje tajemniczości całej powieści. Dzięki narracji pierwszoosobowej do końca nie poznajemy sekretu, który jest furtką do następnej części powieści. Nie wiem czy sięgnę po tę książkę raz jeszcze. Nie jest to spowodowane niechęcią do stylu czy całej fabuły, lecz wynika to z poznania zakończenia. Czytając ją po raz pierwszy nie wiedziałam, co takiego skrywa Hardin i mogłam bardziej wczuć się w postawę Tessy. Czytając drugi raz znałabym już zakończenie, co mogłoby popsuć radość z samego czytania.



Hardin jest jak narkotyk; za każdym razem gdy go spróbuję, pragnę więcej i więcej. Pochłania moje myśli i nawiedza sny.